28 maj 2016

Wygraj z ED część I


Hej Kochani!

Dzisiaj poruszę temat dość kontrowersyjny.
Każdy kogo dotyczy/dotyczył ten problem na pewno wie o co chodzi. ED to nic innego jak skrót od angielskiego eating disorders, czyli zaburzenia odżywiania. Ta choroba dotyka większość młodego społeczeństwa, głównie dziewczyn. Wbrew pozorom nie chodzi tu tylko o:
zaburzenia specyficzne: 
  • anoreksję 
  • bulimię
ale także o zaburzenia niespecyficzne, takie jak:
  • kompulsywne objadanie się 
  • ortoreksja
  • otyłość
  • pregoreksja
  • bigoreksja
  • anarchia żywieniowa
Wbrew pozorom nie można powiedzieć, że są to osoby pewne siebie, wręcz przeciwnie. Najczęściej charakteryzują się brakiem samoakceptacji, niezwykłych ambicji, chęci kontroli nad własnym życiem (np. gdy rodzice są nadopiekuńczy), złych relacji z rówieśnikami, oraz panującej presji kultu bycia szczupłym.

Także może teraz przejdę do mojej historii. Będąc małym dzieckiem nigdy nie zwracałam uwagi na to jak wyglądam. Chciałam być silna i zwinna jak Jackie Chan ...:p
Zawsze miałam problem z nadmierną ambicją i perfekcjonizmem. Presja otoczenia, a może też moje odczucia i odpowiedzialność by nikogo nie zawieść spowodowała to, że zaczęłam wymagać od siebie bycia lepszym i jeszcze lepszym. Zaczęłam zauważać mój odstający brzuch i tu narodził się problem.
W 6 kl podstawówki przytyłam z 12 kg (+,-) w ciągu roku. Nie byłam jednak gruba, ponieważ urosłam na prawdę sporo. Jednak waga mnie przeraziła i rozpoczęłam swoje diety.
Pierwsze podejścia były zdrowe, potrafiłam zjeść KILKA WIELKICH misek z sałatą, ale i serem feta oliwa z oliwek, sosem sałatkowym albo majonezem jako na jeden posiłek
no, ale to sałata to się chudnie nie?
Albo potrafiłam zrobić noc horrorów z chipsami, ciastkami, żelkami, hot dogami, bo wyczytałam w internecie że się chudnie od tego stresu:) Serio:)



Jedynym plusem było to, że jeździłam godzinami z nudów na rolkach, przez co schudłam kilka kilogramów przez wakacje:)
Kolejnym etapem w moim życiu była ta satysfakcja, że coś mi się udaje (chudnę), więc chudłam dalej. Rodzice zaczęli reagować, chociaż nie byłam wychudzona, ale nie podobało im się to jak jem. Kolejna motywacja:
Pokażę wam co to znaczy być chudym.
Nauczyciele w szkole nie doceniają mojej pracy, zaangażowania.
Kolejna motywacja:
Pokażę wam jak mnie niszczycie.
Byłam zawsze uparta, i wrażliwa, ba nadwrażliwa. Zawsze brałam do siebie jeżeli ktoś zwracał mi uwagę, czułam presję i nie chciałam nikogo zawieść. Na lekcjach, więc zaciskałam zęby i nie mogąc powiedzieć co tak na prawdę czuję i tak chciałam żeby przestali, więc przyznam w chory sposób, po prostu nie jadłam. Każdą porażkę odpokutowywałam w ten sposób. Stało się to moim rytuałem.




Sądziłam, że wiem wszystko co mogłam wiedzieć jak schudnąć, z biegiem czasu jestem stanie powiedzieć, że wiem wszystko jak n i e chudnąć.
Doprowadziłam się do stanu krytycznego. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że w każdym momencie moje serce może przestać bić.
Musiałam przytyć, bo inaczej trafiłabym do szpitala. Postawiłam jeden warunek, chyba najgorszy jaki mogłam:
ja decyduje co jem, ile jem, kiedy jem
Czemu to był błąd?
Zaczęłam jeść pizze, czekolady, tworzyłam sama domowe mc flurry. Podjadałam w nocy ze stresu i wyniszczenia organizmu. Nie potrafiłam zapanować nad głodem umysłu. Zaczęłam jeść kompulsywnie, nie wiedziałam kiedy przestać.
I to jest problem, który dotyka wiele osób, nawet nie zdając sobie sprawy, że go mają, tak jak ja przez  4 lata, chore 4 lata.
Jedzenie kompulsywne polega na tym, że jesz z emocji, ale nie tylko.
Jesz, bo nie jadłaś cały dzień i twój organizm szaleje i chce więcej i więcej i więcej. Potrafisz pochłonąć wszystko co masz pod ręką, niekoniecznie musisz to lubić.
Tak było ze mną, bałam się jeść przy kimś, bo każdy komentował niepotrzebnie: "O Gosia je" itd. Strasznie tego nie lubiłam, bo czułam się tak jakby oni wygrali--->choremyśleniewiem.
Dzisiaj nie wiem jak byłam w stanie funkcjonować, jedząc tak dużo, a zarazem tak mało. Ile czasu potrafiłam spędzić ucząc się chorych diet 100,200,300 kcal. Mam dzisiaj pełne zeszyty z rozpiskiem diety, gdzie w sumie było kilka wafli ryżowych i do tego jogurt.
Jedyne czym mogę się pochwalić to fakt, że nie wymiotowałam. No dobra, w sumie nie umiałam.
Za to brałam po 11 tabletek przeczyszczających i piłam okropne herbaty, gdzie nad ranem tak mnie skręcało, że wyklinałam wszystko i wszystkich. Ale efekt był? Był. I to się dla mnie liczyło..
Brałam specjalne tabletki by nie czuć głodu, a efekt był taki, że działały tylko przez 6 h a potem nagły spadek energii i ogólnie, nie napiszę nazwy żeby komuś do głowy nie przyszło kupować.
Czasami zastanawiałam się jak to będzie dalej, jak ja dalej będę żyć, ukrywając się z tym problemem.  

Dzisiaj nie chcę myśleć jakie moje życie mogłoby być gdybym nie trafiła na moją panią dietetyk (Anię Zientalską polecam). To jest walka, między samym sobą. Ja dawałam za wygraną 4 lata, ty nie musisz. Jeżeli chorujesz możesz wygrać już teraz. Zacznij jeść, nie bój się!



Dzisiaj czuję się zdrowa i pełna motywacji. Zmarnowałam 4 lata życia, ale się nie poddałam i nie poddam. Teraz wiem, że muszę dać z siebie jeszcze więcej, by móc spełnić marzenia. Chcę wystartować w zawodach bikini fitness, i wystartuję. Obiecuję.
















27 maj 2016

Trening bez treningu-Dostałam się na wojewódzkie!


Cześć kochani!

Dzisiaj notka o moim biegu na niecałe 1000 m, czyli nie mój dystans, nie moja dyscyplina.
Może zacznę od tego, że biegać ... nie biegam. Jedyne co można zaliczyć pod ten ruch to 20 minut orbitreka po treningu siłowym i 10 minut przed na bieżni.
Czasem w dzień nietreningowy przebiegnę się kawałek, spokojnym tempem, ale to tak rzadko, że praktycznie wcale :D
Jak już wiecie moją pasją jest trening siłowy-beztlenowy, a nie tlenowy.  Do prawdziwych biegów brakuje mi doświadczenia, treningu interwałowego i więcej wydolnościowych ćwiczeń.
Nie każdy sport idzie ze sobą w parze.
NIE TWIERDZĘ tu, że nie można biegać, ba oczywiście, że można, jednak każdy człowiek ma inne priorytety. Moim jest rozbudowanie sylwetki, kształtowanie jej i nabranie masy mięśniowej (nie spokojnie, nie będę gruba, masywna i potężna). W moim przypadku budowanie masy mięśniowej jest powolnym procesem (bo nie chodzi tu o to żeby zalać się tłuszczem, a potem redukować jak to niektórzy myślą), a treningi tlenowe, czy też interwałowe jeszcze bardziej spowolniłyby ten proces nabierania masy.
JEDNAK jestem mega zadowolona z siebie! Zajęłam 4 miejsce bez przygotowania, chociaż z początku biegłam pierwsza. Pierwsza szóstka zakwalifikowała się do etapu wojewódzkiego, w tym także i ja :D
Przedtreningowe śniadanie pięknie się złożyło, bo węglowodanowe!



Nie sądziłam, że taki bieg i wynik sprawi mi tyle przyjemności. Nie zrozumie tego nikt kto nie oddaje całego serca w swoją pasję. To taki mój mały sukces, który został przepłacony, ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem:)
Także kochani ciśniemy dalej! I pamietajcie.. ja też często.. w sumie cały czas mam załamania, zastanawiam się czy warto, że jeszcze 2 lata by móc stanąć 5 minut na scenie i pokazać, co się wypracowało. Niektórzy rezygnują zanim zaczną, dla nich to za długo, a ja po prostu sobie obiecałam, że cokolwiek się stanie, nie przestanę walczyć.
Bo tak na prawdę to w przeciągu tygodnia 5h 20 minut tylko 5 h 20 min jakie spędzam na siłowni-razem z rozgrzewką, rozbieganiem końcowym. A co ma 5h 20 minut do 168h w tyg?  Niech się dzieje co ma się dziać. Ja działam dalej!












23 maj 2016

Moje nowe życie-wracam!


Hej kochani!

Ostatnio się nie odzywałam, ponieważ uległam chyba presji społeczeństwa, dla której prowadzenie bloga to po prostu bezsens. Jak dla mnie to wielkie wyzwanie pogodzić sport, naukę, czytanie, bloga, gotowanie (tak, trochę pudełkowe jedzenie mi czasu zajmuje:)
Chyba za bardzo chciałam wszystko idealnie, zdjęcia jak najlepszej jakości, sam szablon bloga, treści, notatki..i nagle się pogubiłam i zapomniałam ile frajdy dawało mi samo pisanie, nie dla kogoś, ale dla siebie.
Tak, więc wracam pełna motywacji do dalszego działania z obranymi celami, do których uparcie dążę. Codziennie zmagam się z przykrościami i przeciwnościami losu, (NIE treningami i dietą, które są dla mnie czystą przyjemnością), ale dobieraniem priorytetów w życiu.

Na czym skupię się głównie na blogu? 

Na motywacji, jedzeniu, zdrowym stylu życia, treningu-głównie siłowym, moim marzeniom!

To co do dzieła?



(ciuszki wake up and squat)


PS kolejna notka za 3 dni!