Pogoda wkoncu dopisuje! Przez całe tygodnie lało nieubłagalnie, jednak przez ostatnie dwa dni słonce grzeje w granicach 26-29 stopni. Wkoncu moge opowiedzieć wam co robiłam przez weekend. W sobote rano wyjechałam do wuja, ktory mieszka obok Chicago.
Zamieszkałam w takim budynku
Zapoznałam sie z dwójka kuzynów i nie tracąc czasu udałam sie na spacer po spokojnej okolicy
Następnie cały dzien przesiedzieliśmy na tarasie i gotując
Jak zwykle musiałam "pograć" w duolingo (taka aplikacja ze uczysz sie języka).
Następny dzien byliśmy na mszy świętej ale w języku polskim. Z racji tego, że mało jest chętnych chłopaków do służenia w kościele jako ministranci, w przeciwieństwie do polskich kościołów dziewczyny tez moga zostac ministrantami. Co wiecej komunie mozna przyjąć od osoby zwykłej, ktora przeszła specjalny kurs no i jak kto woli. Niektórzy przyjmują wyciągając ręce do przodu i komunie kładzie sie na ręce, albo jak ktos chce to od razu do ust.
Po kościele pojechaliśmy do meksykanskiej restauracji (dzien ojca obchodzony jest tutaj 21 czerwca, nie jak w Polsce ze 23). Na stolikach położone sa Małe monitory na dotyk i mozna sobie grać, aby zabić czas :D
Zazdroszczę wyjazdu! :) Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńjulia-i-ola.blogspot.com
Wow jak ja ci zazdroszczę, że możesz tam być. Śliczna okolica *o*
OdpowiedzUsuńMój blog~klik! ❤